.
Spotkanie rozpoczęło się z 15 minutowym opóźnieniem. W początkowych fazach meczu goście wykazywali większą ochotę do gry. Chęć gry w piłkę nie przełożyła się jednak na zdobywanie goli. Wynik meczu otworzył Piotrowski, a jego gol był efektem fatalnej postawy jednego z obrońców drużyny gości. Taki wynik spotkania utrzymywał się dość długo. Aż do 31 minuty, kiedy to rzut karny na gola zamienił Rafalski. 80 sekund później ten sam zawodnik po raz kolejny umieścił piłkę w siatce. Po świetnym podaniu od kolegi z zespołu, minął bramkarza i głową skierował piłkę do pustej bramki. W tym momencie było już 3:0. Goście próbowali odwrócić losy meczu, ale w ogóle to nie wychodziło. Nieporadność w ataku zaczęła przekładać się na coraz większe poddenerwowanie, widoczne w większej liczbie fauli.
W 38 minucie spotkania było bardzo blisko podwyższenia wyniku. Piłka po strzale jednego z zawodników odbiła się od poprzeczki i... no własnie, wg niektórych wylądowała w bramce. Nawet jeśli padł w tej sytuacji gol, to arbiter jest jak najbardziej usprawiedliwiony, gdyż mógł tego nie widzieć. Zaistniała sytuacja skłania mnie jednak do tego ażeby zaapelować by goal-line technology została wprowadzona także do "Serie B" ;)
W 43 minucie Folc popędził z piłką w kierunku pola karnego przyjezdnych. Próba zmierzenia się sam na sam z bramkarzem została mu jednak odebrana przez jednego z obrońców gości, który w nieprzepisowy sposób zatrzymał naszego napastnika. To przewinienie nie umknęło uwadze arbitra i ten sięgnął do kieszonki po żółtą kartę. Nie było to pierwsze kartkowe napomnienie tego zawodnika, w związku z tym ujrzał on jeszcze jeden kartonik. Tym razem koloru czerwonego i tym samym musiał opuścić plac gry. Nic wartego odnotowania w tej pierwszej połowie już się nie wydarzyło.
Kto myślał, że druga połowa będzie mniej ciekawa, ten się mylił. Emocji było jeszcze więcej niż w pierwszych czterdziestu pięciu minutach. Już cztery minuty po wznowieniu gry goście postanowili być pierwszym zespołem, który w tym sezonie zdobędzie gola w Łęczu. Zdobyty przez przyjezdnych gol podziałał mobilizująco na gospodarzy, który nie pozostali dłużni i już 120 sekund później, za sprawą Piotrowskiego, zdobyli gola nr 4. Gol nr 5 został zdobyty w 77 minucie. I był to gol zarezerwowany dla Sznajdera, który już dwie minuty po wejściu na boisko umieścił piłkę w siatce gości.
Mecz zbliżał się ku końcowi, goście próbowali zakończyć go z jeszcze jednym zdobytym golem, ale piłka nie chciała znaleźć się w siatce albo też nie mogła dzięki dobrej postawie obrońców. W 86 minucie doszło do małego spięcia między naszym golkiperem a jednym z zawodników gości, którego przedstawiać nie trzeba ;) Knapik miał piłkę w rękach a przechodzący za nim zawodnik zaczepił go. Doszło do małej "wojenki", na szczęście tylko słownej. Arbiter zdążył w porę zapanować nad sytuacją.
Tuż przed końcem meczu ten sam zawodnik odgryzł się za wcześniejszą sytuację, tyle tylko że tym razem w sposób czysto sportowy - zdobywając gola numer dwa dla Zalewu. Wykonywane (bądź co bądź) niepotrzebne gesty w stronę naszego golkipera były już trochę nie na miejscu. Tym bardziej, że ten pan w tym meczu był jednym z najlepszych zawodników Zalewu, a najlepszym takie zachowanie nie przystoi.
Biało-niebiescy po tym meczu na swoim koncie mają już 18 punktów i przewodzą w ligowej tabeli. Naszych zawodników czekają teraz dwa mecze wyjazdowe. W sobotę mecz na boisku Zagłady Lisów, a za dwa tygodnie Sokół uda się do skutecznego i pozytywnie zaskakującego w tym sezonie Aniołowa.
Sokół: Knapik - Damnic (65' Gliniecki), Kleinwaechter, Brydziński, Chmielewski - Rogala (75' Sznajder), Piotrowski, Szymański, Kopycki (59' Szematowicz) - Folc, Rafalski (80' Krupa)
1:0 - Piotrowski 12'
2:0 - Rafalski 31' (k)
3:0 - Rafalski 32'
3:1 - ??? 49'
4:1 - Piotrowski 51'
5:1 - Sznajder 77'
5:2 - ??? 88'